Zamiast reklam pokazujemy sztukę, która poRUSZa i skłania do myślenia.
Wywiad z Marcosem Ramirezem (artystą z Tijuany w Meksyku, uhonorowanym w tym roku nagrodą Art Moves Special Award)
Galeria Rusz: Co spowodowało, że zająłeś się sztuką? Przecież ukończyłeś prawo i mogłeś zostać bogatym prawnikiem? Marcos Ramirez ERRE: Sztuką interesowałem się już od wczesnych lat; zamiast notatek w moich zeszytach i podręcznikach szkolnych widniały rysunki. Prawo też lubiłem, i myślałem o nim raczej jako o ścieżce kariery zawodowej. Jednak w moim kraju system prawny jest przeżarty korupcją, więc postanowiłem nie mieć z tym nic wspólnego i wybrałem sztukę.
GR: Jakie idee przyświecają Twojej sztuce?
MR: Te same, które przyświecają dobremu prawnikowi: pragnienie sprawiedliwości, równości, wolności, pokoju i wszystkich innych konceptów, które mogą sprawić, że będziemy żyć w lepszym świecie. Moja sztuka jest mocno powiązana z socjalnymi i politycznymi problemami naszych czasów.
GR: Czy uważasz, że Twoja sztuka może na lepsze zmienić rzeczywistość? MR: Jestem tego pewien. Mnie osobiście zmieniła przez sam fakt, iż dzięki sztuce pozostałem wierny swoim przekonaniom. Na tej podstawie wierzę, że może ona również zmienić przynajmniej niektórych z ludzi, którym przyjdzie obcować z moją twórczością.
GR: Co Tobie jako artyście daje mieszkanie na granicy? MR: Cóż, główną zaletą jest to, że żyję w dwóch różnych światach naraz, czerpiąc to, co najlepsze z ich obu, a z drugiej strony starając się unikać tego, co najgorsze, co może zaszkodzić mi i innym ludziom. Jednak ogólnie rzecz biorąc, sądzę, że życie na granicy, szczególnie na tak ważnej jak ta między Meksykiem i Stanami Zjednoczonymi, ma zdecydowanie więcej zalet niż wad.
GR: Czemu znaczną część swoich prac prezentujesz w przestrzeniach publicznych? MR: Staram się być ciągle w kontakcie z publiką niewyspecjalizowaną, publiką, która niekoniecznie chodzi do muzeów albo galerii sztuki. Chciałbym, żeby mój świat komunikował się z normalnymi ludźmi, zwykłymi przechodniami, którzy są w stanie zdumieć się na widok dzieła sztuki w nieoczekiwanym miejscu w przestrzeni publicznej. Czasami staram się dotrzeć do bywalców galerii czy też muzeów, ale za każdym razem staram się traktować moją publiczność w ten sam sposób. Język, którego używam, pozostaje taki sam, staram się go nie zmieniać.
GR: Byłeś w tym roku jurorem konkursu sztuki na bilbordach. Czy mógłbyś udzielić kilku rad, wskazówek artystom, którzy będą w przyszłości brali udział w naszym konkursie? Na co powinni zwracać uwagę przytworzeniu prac bilbordowych? MR: Sądzę, że istnieje kilka warunków, które trzeba spełnić, aby dany billboard mógł zaistnieć jako dzieło sztuki. Po pierwsze, musi działać na tej samej zasadzie co normalne billboardy. Musi przekazywać treść w szybkim tempie, ponieważ w przypadku większości billboardów masz tylko kilka sekund na przeczytanie hasła albo zrozumienie konceptu. Po drugie, musi być w stanie „sprzedawać” koncept albo pomysł równie szybko, tak aby widz zdążył go odczytać. Z tego też powodu, najważniejszy jest dobry pomysł, połączony z prostotą, czytelnością, jasnością, a także dobrym wykorzystaniem kolorów i kompozycji, które to odgrywają kluczową rolę.